Jak szepczą do nas po nocach przerażające karty grimuarów korpo-alkemicznej sztuki malowania łajna srebrem i we wszystkie konsumpcyjnie pożądane kolory tęczy, Brandingiem zwanej; każda Idea winna mieć jasno określoną Wizję, Cel i Wartości (Metody). Nieprzypadkowo pisanych wielką literą.
Inaczej nie będzie się trzymać kupy i wywoływać będzie ino konsumencki ból… podgolonej głowy.
Można by się tu rozpisywać i paplać o technikaliach, typowo – pardon - „z dupy” kejsach i nienawistnie wielbionych za skuteczność w tym dziele koncurencyjnych kanaliach. Skrzywieni mentalnie epizodyczną bodaj pracą w marketingu zapewne nawet zaśpiewają na ten temat improwizowaną Litanię do Matki Boskiej Accountowskiej…
Do Rzeczy.
Piramidę wartości V RP już przedstawiłem.
Co jest więc jej celem?
Perspektywą i miarą naszych horyzontów, szczytem aspiracji, metafizyczną wisienką na zakalcu codziennego znoju, natchnieniem i źródłem inspiracji, jak i jasno skonkretyzowanym i weryfikowalnym efektem zakładanej manifestacji?
Piramidionem V-tej RP?
By sięgnęła gwiazd!
Ot, co!
Zaiste.
Za życia naszego, dzieci naszych, czy bodaj (pra)wnuków…
Serio, serio.*
Kontemplujmy zatem ów gwiezdny Piramidion i pracujmy pogodnie i wytrwale u jego fundamentów, obracając w głowie ów starożytny koan:
„Jak szeroka musi być podstawa piramidy, by jej szczyt sięgnął gwiazd?”
Jako tło kontemplacji polecam:
natchniony, inspirujący, polski – Interdimensional - Patryka Sceliny.
Jako doskonałą zaś literacką wizje „Sarmatów w Kosmosie” na potygodniowy relaks, gorąco polecam zdobyć i obalić wybitne dzieło imć R. J. Szmidta:
„Toy Land”.
Wyborny wycior na neokolonialne zatory mentalne i wszelkie tożsamościowe neurozy analne.
Kto nie zna, ten Kiep i Ziemniak, a nie zacny międzygwiezdny Sarmata.
Sarmacjusz Gromicep
P.S.
Sarmaci w kosmosie?
V Rzeczpospolita Gwiezdna?
Kończ Pan, wstydu oszczędź… masz waść czelność wkręcać Korbę!
Czyżbym słyszał podobne gardłowanie i jęczydupstwo ?
Panowie bracia i siostry waćpanny, czas wstać z mentalnych kolan, podciągnąć godnie spuszczone dotąd w okolice kostek hajdawery i miast robić bratnim narodom laski w oczekiwaniu na skropienie naszej fizjonomii tożsamościowej obcą łaską i małpim piniądzem - parafrazując pewnego lokalnego Magnata – rozejrzyjcie się wśród naszej rodzimej, a świat podbijającej młodzieży.
Nadziei naszej, nie tylko emerytalnej.
Dlaczego w globalnych konkursach i programach informatycznych, czy kosmicznych techno konkursach NASA na łaziki pozaplanetarne i insze cyberustrojstwa, to właśnie nasi rodzimi studenci, „okupują” już właściwie zwyczajowo miejsca medalowe?
*Memento Mirosław Hermaszewski