Sarmacjusz Gromicep Sarmacjusz Gromicep
93
BLOG

Sarmacki Zapłon, jaki jest...

Sarmacjusz Gromicep Sarmacjusz Gromicep Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Podobno dosyć powszechną przywarą sarmacką jest zapalczywość, która manifestuje się obecnie w swej wysublimowanej formie w naszej niesławnej polskiej „akcyjności pozorowanej” wszelkich działań i rozwiązań społecznych/prawnych: in principio często bardziej dla „Picu i PiaRu” nieracjonalnych, niż realnych.

A wśród szeregowych konsumentów chleba ze smalcem i kielicha… o wiele bardziej pierwotnie.

Bo rasowy sarmata najpierw działa, a potem myśli, gdy jest już najczęściej „po ptokach”. I nie trzeba być tu po lekturze zeznań przypadków rodzimych pobić „ze skutkiem śmiertelnym”. Na praktykach w prokuraturze miałem tę nieprzyjemność - konfrontacji z poziomem powszechnej nieświadomości vel „braku zamiaru” wśród naszych sprawców skutków śmiertelnych i ciężkich uszkodzeń ciała.

Dodajmy, że nakłada się na to nasze robotniczo-chłopskie mentalne zacietrzewienie, gdzie każda krzywda i nacisk… jest z wierzchu na spokojnie, ale wewnętrznie odpowiednio skrupulatnie przyjmowana ”ku pamięci” i upychana w cieniu własnej psyche, gdzie bulgocze i zwiększa ciśnienie wewnętrzne, aż do momentu „oberwania” i psychicznego „trzaśnięcia”. Cicha woda brzegi rwie… A cichowpienionych u nas dostatek.

Pod wpływem nadmiaru stresu doczesnego, czy ku odreagowaniu konsumowanych używek (alkoholu właściwie, statystyczna korelacja kryminogenna – inne środki są tu właściwie chyba nadal co do zasady jeszcze statystycznie nieistotne, pomimo medialności odstępstw od kryminalnej normy) vel dowolnie innego emocjonalnego kamyczka, urywającego poczytalność.

Wtedy nastaje czas amoku i naszej polskiej Siekierezady.

 I zgodnie ze staropolskim zwyczajem, chłop żywemu nie przepuści, jak się jakiś napatoczy, to z życiem nie uści... I czasem trafia się jako pierwsze własne lub cudze dziecko… Tu mogę tylko westchnąć, wspominając przykłady z akt, które przeglądałem lub miałem omawiane w ramach wykształcenia… znacznie drastyczniejsze od ostatniego medialnie odmienianego przez wszystkie przypadki „dzieciobójcy z siekierą”.

Gdyby współczesne media docierały na bieżąco do wszystkich naszych przypadków i akt spraw karnych i je nagłaśniały… prosty człek bałby się wyjść na ulicę, czy na „imprezę rodzinną”. A tak pozostaje tylko rysa mentalna na specjalizacjach „kryminalnych” i studencka metoda określenia specjalizacji wykładowcy kierunku prawniczych na pierwszy rzut oka. O przysłowiowych weselach rodzimych, na których jak się „chopy (prawie) nie pobiły”, to nie wesele… nie będę się rozwijał, bo poniekąd przez to niezbyt trawię wesel i alkoholowych „spędów” publicznych.

Jak to trafnie naszą sarmacką mentalność uchwycił imć Jacek Piekara:

„Tak to już bowiem bywało w szlacheckim narodzie – a podstarości jako obrońca prawa był tego świadom, jak nikt inny – że od serdecznej życzliwości aż nazbyt łatwo przychodziło do zawziętej wrogości, a przyjaźń zamieniała się w nienawiść równie szybko, jak dłoń chwytała za szablę. Gwoli sprawiedliwości przyznać też trzeba, że zapał i gniew często rozpływały się w podlanej trunkami serdeczności, krew mieszała się z winem, a łzy szczerego i głośno wyznawanego afektu były finałem niejednego pojedynku. Bo też polskiej szlachcie, choć bić się lubiła i biła z fantazją, obce było wyrachowane mordowanie na francuską czy włoską modę, gdzie dwaj ludzie, zimni i trzeźwi, stawali naprzeciw siebie z myślą, że jeden drugiemu życie odbierze. Na pojedynki we francuskim stylu w Rzeczpospolitej patrzono niechętnie, a tych, którzy brali w nich udział, raczej potępiano, niż chwalono. A już żeby kto walczył jak w Hiszpanii, ze szpadą w jednej ręce, a sztyletem w drugiej to nawet mowy być nie mogło.”

Jacek Piekara, Szubienicznik, Fabryka Słów

 

Ale chciałem o czym innym napisać, nim w offtopicum popłynąłem. O impulsywności ducha mianowicie. I manifestacji naszych „Snów o Potędze” narodowych. Gdy porywający za serce zapał pierwotny dostaje Nietscheański  łomot na kowadle doczesności.

 Naród nasz ma perspektywę iście epicką. I zapalamy się do jej manifestacji, jak symboliczne polano/żagiew w reklamach środków na potencję, godną sarmackich tytanów. I szybko hartujemy w lodowatym nurcie codziennej nieudolności i bezsilności. Lub dajemy sobie spokój i wymiękamy niczym panzerfaust na pierwszej przeszkodzie.

Nic tylko imć Leopolda klasykę czytać… i deklamować w tym kontekście jego esencjonalnie sarmackie „Sny o POTĘDZE”:

SEN NIEURODZONY

Będę tworzył! Rozmachem szaleje mi ramię!

Hartownym młotem będzie mi piorun mej siły!

Oto szukam olbrzymiej, cyklopowej bryły,

By sen mój z ognia wcielić w marmuru odłamie...

Wybrałem ogrom skalny, głaz ginący w chmurze,

Krzyk potęgi zakrzepły w kamienną kolumnę...

Bo potrzeba kolosu na me dzieło dumne,

Bo sen mój chodzi w świetnej, królewskiej purpurze!

Wiem: nikły będzie w głazu skończoność odziany.

Nie w ciebie, karla bryło, zaklinać tytany!

Nie ma w świecie ogromu godnego mej mocy!

Cała ziemia na posąg mego snu za mała!...

Uśmiecham się wyniośle... dłoń spada wzdłuż ciała...

Hej! śnie nieurodzony, śnie mych wielkich nocy!...

Leopold Staff, Sny o potędze(1901)

Dla odpowiedniego ambientum puszczając sobie ścieżkę dźwiękową z 3 odsłony Wiedźmina.

I nie wiem czy to boski, czy czartowski kij w szprychy koła fortuny sarmatów duchem trącanych jest ciągle wpychany.

Ale wprost nagminnie dopada mnie w życiu zasada

Opornej

Doczesności

Przypadkiem

Akurat

Łamiącej

Uniesienia

wszelakiej maści odlotowców. Zasada ta przejawia się prosto: im wyższe ducha uniesienia, tym niższe kopy od doczesności. Albo tak sobie tylko tłumacze (przeciw?)proporcjonalność uniesień ducha do generowanego przy okazji (nie)ogarnięcia rzeczywistości. I generowania pola cudownych absurdów.

Dlatego też oszołomów zwykło się w zakonach (tych bogatych) lub chlewikach (tych biednych) izolować od wymogów doczesnych bojów codzienności naszej przaśnej.

I bądź tu wieszczem i sarmatom snuj wizje, gdy ogarniać boje codzienne trza jeszcze. :-)

DIategoż pomimo ciężkich bojów w absurduminium doczesności, nie porzucam idei sarmackiej, choć z pewnością manifestacja jej podstaw zajmie takiemu prostemu łyczkowi, jak ja trochę dłużej, niż myślałem.

Bo nie trza być tu bystrym, jak woda w klozecie i Hejt w internecie, by po namyśle stwierdzić...

Że opór rzeczywistości wpływa na rasowego sarmatę mentalnym wzrostem napięcia… ale równocześnie, po łuku odruchowym wprost Dionizjańskiego wpienienia, to właściwie iście elektryzująco.

Jak sztachnięcię wizją mocarną imć Staffa:

JA - WYŚNIONY

Wyolbrzymiałem w bezmiar! Moc pierś mi przenika!

Stopy wsparłem o ziemię, co wobec mnie małą,

Drobną się zdaje kulą. Ogromne me ciało

Równowagę wciąż chwyta gibkim ruchem żbika.

Stoję wielki, olbrzymi, nagi, cyklopowy,

Jak posąg na cokole... W krąg mnie światy gonią...

Zagarniam złote gwiazdy, jak motyle, dłonią...

Jak wino, szał się we mnie pieni dionizowy!

Sprawia mi radość przeciw wytyczonym drogom

Ciskać światy na przekór starczym, dawnym bogom!

Zuchwały śmiech mój szumi jak potok spieniony!

Stopy me toną w kwiatach ziemi. Na skroń bladą

Gwiazdy całunki tajni zwierzonych mi kładą...

Jestem wielki - bóg pijanym weselem szalony!

Leopold Staff, Sny o potędze(1901)

 

 

Bo kto lub co depta sarmackie wizje i natchnienia senne, niech zazna trwogi.

I pilnuje swej gęby, boć wytniem w zęby!

I poprawimy po sarmacku w zadek z nogi.

 

Sarmacjusz Gromicep

Obywatelski piewca V-tej Rzeczpospolitej Sarmackiej. Ojciec, ale nie dyrektor, ot liniowy zasób korporacyjny. Golec i nieposesjonat, ale pełen fantazji :-). Z wykształcenia prawniczego kryminolog, z doczesnej orki obecnej diler eksportowy. Nałogowy librofil, upośledzony wtórnie internetem... uparty jednakoż w próbie nauki ponownej posługiwania się poprawnego językiem polskim. Republikanin niekonserwatywny, humanista jaśnie i nader raźnie jaźnią oświecany. Pląsający poloneza z synchronicznościami. Dumnie i szumnie odnajdujący w sobie wszelkie wady archetypowego Sarmaty, mimo zdrowych, robotniczo-chłopskich korzeni. Cnót sarmackich nie chwaląc się usilnie poszukuję, a jak jakową "carpe jugulum" dopadnę, to chybcikiem zamanifestuję ]:-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo