Sarmacjusz Gromicep Sarmacjusz Gromicep
230
BLOG

Jacek Komuda pisze Do Rzeczy!

Sarmacjusz Gromicep Sarmacjusz Gromicep Kultura Obserwuj notkę 1

Parafrazując  mistrza Herberta*:

„Bóg stworzył Arrakis, by trenować wiernych. A panów Jacków - Komudę i Piekarę, by krzepić homo nobilisdusze.”

Tańcując z sarmacką Fortuną poloneza, można spodziewać się przedziwnie absurdalnych figur synchronicznych i zwrotów tempa wprost nie licujących z zacną płynnością tego tańca, jednakowoż pięknie wyrażającego naszą (moją?) chybotliwą mentalność sarmacką, zataczającą się tanecznie w metaforach od przysłowiowej ściany do ściany.

Od kozackich przysiadów z wykopem prosto w wypiętą nieuważnie rzyć, czy podstawiania nogi na pokręconych ścieżkach codzienności, tym co się za bardzo zadumają i odlecą, po  natychmiastowe przeciwtempa i nawroty akcji… iście absurdalnie mistyczno-rubaszny rechot wywołujące.

I takim właśnie zwrotem stała się dzisiejsza poranna lektura 35(134) numeru tygodnika „Do Rzeczy”.

A było to tak.

Zacietrzewiony niemożebnie. W pełni świadomy wszelkich swych przywar mentalnych i nabytego upośledzenia stylistycznego szermowania klawiaturą i interpunkcją, w ciągłym postanowieniu podtrzymania chorągwi  Sarmacjuszowego Ducha, mimo gęstego ostrzału wrażych przeciwności Losu  trwałem…  I dumałem sobie nad kolejną odsłoną sarmackich dyrdymał z cyklu:

„Nie odmawiaj księgi, szabli, dzbana, a poznają w tobie Pana.”

Zastanawiając się czy imć Jan Maciejewski , nowego Sienkiewicza z wieżyc Jagiellońskich  gdzieś w Gwiazdach poszukujący i inwokujący, czytuje rodzimą literaturę fantastyczną?

 I czy  jest świadomy twórczości imć J. Komudy?

I zacnej historii, jak to pan Jacek polską młodzież fortelem wziął i nie mając możliwości rozwinięcia skrzydeł frontalną szarżą na zakondoMinowany rynek wydawniczy dekad ostatnich, boczkiem z flanki fantastycznym manewrem zajechał. I opór wszelaki obcych wpływów i ordynków w rodzimym Fandomie rozbił i fantazyjnie rozjechał. I tak za serca młodzieży obcym eRPegom dotąd oddanej i na klasykę Sienkiewiczową gremialnie wyje…chanej chwycił, publikując „Dzikie Pola”… że tam, gdzie dotąd panowały ino bitewne młoty, lochy & smoki, miecz i magia - diabyelska zapewne i  z ambon polskich gremialnie przez kler (z nikłym efektem ;) gromiona, ruszyły w „Dzikie Pola” swawolne młodzieży kompanie. Jeśli dać wiarę internetom, to nawet w towarzystwie młodszych księży. A zaraz za nimi, tak fantastycznie poczynionym wyłomem, ruszyły w rynek rodzimy kolejne publikacje, już konkretniee w temat wstrzelone. I ja je czytałem, wizję i ducha pierwszej, najjaśniejszej Rzeczplitej poznawałem i właściwie bardziej, niż na lekturze Trylogii Sienkiewiczowej, dorastałem i formacji Ducha sarmackiego zaznawałem.

 Tak, że chciałoby się odpowiedzieć panu Janowi:

"Kończ Waść, krakowską tradycją, cadavery familii Sienkiewiczów inwokować, kiedy współcześnie panowie Komuda & Piekara, a oby inni też, żywo sobie poczynają i młode pokolenia za serca, umysły i liche kieski po sarmacku chwytają."

I tak sobie dumając, poniedziałkowym zwyczajem po bułeczki dla dziatwy i „Do Rzeczy” dla ojca boleściwego, ruszyłem za płot do kramiku osiedlowego. Przed potopem obcych sieci, pospolitym ruszeniem i konsumpcyjnym wysiłkiem osiedlowych piwoszów - lokalizmu patryjotów, ostatkiem się broniącego.

A tu ci siurpryza na okładce!

 I nie było nim niewinne i cnotliwe, niczym harcerka na obozie, lico Hetmana Cthulhuczyńskiego, do grozy i psychozy platformerię podczas obecnej rejterady sondażowej doprowadzające.

 A zdjęcie z rogu imć Jacka Komudy, do zacnej kompaniji redaktorskiej „Do Rzeczy” dołączającego.

Jak cepem w mordę capa! Na serio, serio!

Ale czy oby na stałe?

Tv Republikę do śniadania gibko odpaliłem i tu swym porannym zwyczajem imć redaktor Gociek potwierdził podczas prasy przeglądania, że na stałe. Ufff ;-) I pomimo zwyczajowego uśmieszku mu uwierzyłem. Bo imć Piotr Gociek, jako prezenter TV, tak zwykł już co ciekawsze i poważniejsze njusy krotochwilnie skryto-uśmieszkiem okraszać. Tak, że im więcej krotochwili, tym solidniejsza waga gatunkowa njusa.

 Bo jeśli kiedy z imć Rafałem Ziemkiewiczem zaczną na wizji na całego niczym przysłowiowy Filip z Konopi rechotać; tedy Wiedz, ŻĘ BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!

Nie wiem, kto p. Jacka do redakcji zaprosił, a przez to i za wzmocnieniem frakcji kontusza w redakcji stoi, ale przecudny to pomysł. I polania mu przedniego miodku godzien.

Czyżby grono redaktorskie „Do Rzeczy”, dotąd raczej bardziej w ujęciu własnym imć Ziemkiewicza, po stronie Fraka stojące, gotowało się na jedynie słuszny zwrot na Sarmację i niczym Rejtan eurokonserwatywne fatałaszki zrywało, by po sarmacku – patriotycznie i z fantazją „po naszemu” poswawolić ?

Ahhhh, zamlaskałem na te myśl, niczym najprzedniejszą małmazją:

Więcej I RP w „Historii Do Rzeczy”, dotąd w dosyć homeopatycznych ilościach, przez co poza moim zainteresowaniem.

Więcej perełek literatury rodzimej, zamiast odgrzewania tłumaczeń obcojęzycznych kotletów literackich, może i bestsellerów, ale tym bardziej dodatkowego promo-omawiania nie potrzebujących.

W końcu podobno "Obce rzeczy wiedzieć dobrze jest, swoje - obowiązek".

Imć Pan redaktor Gociek, zacny z Naszych redaktor – czyli sf & fantastyki świadomy, przestający upychać nieśmiało szpary szpalt literackich recenzji wrzutkami do polskich tłumaczeń zachodniej masówki. A wzorem i parafrazą wieszczby towarzysza redakcyjnego, imć. Ziemkiewicza wypina się na zachodnie autorytety i tworzy własne, tradycjonalistyczne kontr-elity, skuteczniejsze od uśpionych przeczuciem sukcesu „oświeconych”.

Czyli idzie na całość i bierze dla ekstraordynaryjnego przykładu na szable recenzji, bodaj we współudziale pierwszej szabli Katolickiej reakc… znaczy redakcji, imć Terlikowskim Tomaszem, takie perełki naszej współczesnej literatury fantastycznej i bestsellery nadwiślańskie, jak np. Cykl Inkwizytorski Mordimmera Medderina, wspomnianego już vide supraJacka Piekary.

Chętnie dowiedziałbym się i recenzję p. Tomasza przeczytał, jak podoba mu się ów inkwizytorski cykl. I czy chciałby go do pieca, wzorem tarota , wrzucać po porąbaniu. Czy też zbiera może sam i na boczku nieoficjalnie poleca ów cykl wszystkim znajomym krzyżowcom i czytelnikom Frondy.

W obu przypadkach, sukces patriotyczno-promocyjny i szum w mediach oraz cytowanie gwarantowane. Kozacki markietingw pełnej krasie i z podkręconym wąsem. A wyrywały się już panu Tomaszowi na wizji czasem zacne sarmacenizmy, tak więc nie wstydzi się chyba sarmackiej sukienki i zaświecenia wrażym pludrakom bezbożnym katolicką szabelką swej opinii.

O promowaniu innych polskich autorów fantastycznych nie będę rozwijał, bo rozumie się samo przez się :-)

 Tak więc… kończąc myśl.

 Jeszcze Sarmacja nasza nie zgineła, póki sarmaccy autorzy tworzą, a my ich kupujemy.

W końcu, kto czytał „Szubienicznika”, ten wie, jak to bywa, gdy:

„- Tak to bywa, kiedy mody z innych krajów bezmyślnie się ściąga – stwierdził surowo Ligęza. – Tak to bywa, kiedy cudze uważa się za lepsze niż własne. Wielu takich jest, co w obcych krajach wielkiej jakoby mądrości jadą szukać i tylko z ust postronnych mistrzów prawdę chcieliby spijać. I nas, nas, którzy tradycji Rzeczpospolitej służymy, ciemnogrodem nazywają. – Ligęza roześmiał się raczej z rozbawieniem niż ze złością. – A któż głupszy, jak nie ten, co bezkrytycznie próbuje obcych nowinek i na polski grunt chce obce rośliny przesadzać? A już wierz mi, panie Jacku, że ani daktylowa palma, ani hiszpańskie winogrono na naszej ziemi nie wyrośnie i godnego plonu nie da. Bo nie wszystko, co obce, to dla nas, Polaków, dobre. Choć wielu ludzi złej woli lub o ograniczonych umysłach próbuje braci szlacheckiej owe dyrdymały wmawiać i jako jedyną sprzedawać prawdę. I tylko potem, jak w przypadku tego tu pana Komarnickiego – Ligęza surowym spojrzeniem obrzucił podczaszycowica – nieszczęścia się z podobnego myślenia biorą.”

Jacek Piekara, Szubienicznik,

 

Tak więc zawsze o tym panowie bracia i siostry, sarmackiej swej mentalności świadomi pamiętajcie, zacne publikacje kupujcie i wszędzie, gdzie się da polecajcie.

Bo jak nie my, to kto?

 

Sarmacjusz Gromicep

P.S.

Wzorem Katona, można ma mowę zakończyć, iż na 3 edycję „Dzikich Pól” cierpliwie niczym Kozak na łeb Tatarzyna czekamy, choć popędzać nie będziemy :-P

*Franka, tego od cyklu SF „Diuna”.

Obywatelski piewca V-tej Rzeczpospolitej Sarmackiej. Ojciec, ale nie dyrektor, ot liniowy zasób korporacyjny. Golec i nieposesjonat, ale pełen fantazji :-). Z wykształcenia prawniczego kryminolog, z doczesnej orki obecnej diler eksportowy. Nałogowy librofil, upośledzony wtórnie internetem... uparty jednakoż w próbie nauki ponownej posługiwania się poprawnego językiem polskim. Republikanin niekonserwatywny, humanista jaśnie i nader raźnie jaźnią oświecany. Pląsający poloneza z synchronicznościami. Dumnie i szumnie odnajdujący w sobie wszelkie wady archetypowego Sarmaty, mimo zdrowych, robotniczo-chłopskich korzeni. Cnót sarmackich nie chwaląc się usilnie poszukuję, a jak jakową "carpe jugulum" dopadnę, to chybcikiem zamanifestuję ]:-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura